aaa4
Pisklak
Dołączył: 30 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:01, 13 Wrz 2018 Temat postu: 12 |
|
|
-Ojciec mowil zawsze, ze wsrod roznych dziwnych poczynan czlowieka wojna z pewnoscia jest najdziwniejszym.
O zachodzie slonca znowu zaatakowali. Szli fala za fala, pedzac w strone murow, aby umrzec u ich podnoza. Czterokrotnie w ciagu nocy ponawiali atak i czterokrotnie zostali odparci.
Nadciagali kolejny raz. Arutha otrzasnal sie ze zmeczenia i ponownie ruszyl do walki. W mroku nocy swiecily dlugie weze pochodni kierujacych sie w jeden punkt, w zamek. W sukurs nacierajacym oddzialom nadciagaly posilki z lasow na polnocy. Po ostatnim ataku stalo sie jasne, ze szala zwyciestwa przechyla sie powoli na korzysc Tsuranich. Po dwoch nocach bitwy obroncy byli smiertelnie zmeczeni, a wrog rzucal do walki coraz to nowe i wypoczete oddzialy.
-Chca nas zetrzec na proch, nie zwazajac na straty - powiedzial zmeczonym glosem Fannon. Chcial jeszcze cos dodac, lecz zmienil sie raptownie na twarzy, zamknal oczy i upadl na ziemie. Arutha chwycil go w ostatniej chwili. W plecach Mistrza tkwila strzala. Smiertelnie przerazony zolnierz, z ktorym Fannon przed sekunda rozmawial, kleczal przy lezacym, patrzac blagalnym wzrokiem na Ksiecia. W jego spojrzeniu wyraznie bylo widac nieme pytanie: "Co mamy poczac?"
-Zaniescie go natychmiast do zamku, do ojca Tully'ego! - krzyknal Arutha. Zolnierz zawolal swego kolege i we dwoch zniesli nieprzytomnego na dziedziniec, a potem do kaplana.
Jakie rozkazy, Wasza Wysokosc? - spytal inny zolnierz.
Arutha obrocil sie na piecie i blyskawicznie rozejrzal dookola. Otaczaly go zaniepokojone twarze. Czekali w napieciu, co powie.
-Jak dotychczas. Bronic murow.
Post został pochwalony 0 razy
|
|